Jakiś czas temu wpadły mi w łapki kosmetyki firmy Himalaya. Przeczytałam milion pozytywnych opinii na temat kremu kojąco-osłaniającego i musiałam go mieć. W składzie znajdziemy aloes, cynk, olej ze słodkich migdałów, a także wyciągi z ziół.
O tym, że krem jest niezastąpiony przekonałam się, kiedy cudownie mnie wysypało po użyciu podkładu z Rimmela (niech żyją podkłady drogeryjne..). Niespodzianki pojawiły się w okolicy brody ale krem nałożyłam na całą buzie na noc. Szczerze mówiąc, spodziewałam się wysuszenia, a przeżyłam mały szok. Rano po krostkach nie było śladu, buzia była mięciutka i ukojona! Krem bardzo dobrze sprawdził się również na podrażnienia po depilacji, otarcia i oparzenia -jest naprawdę uniwersalny.
Kosmetyk ma gęsta konsystencję (jak pasta) ale dobrze się rozprowadza i szybko się wchłania. Zapach jest przyjemny, ziołowy. Stosuje go nie tylko na noc, ale także pod makijaż (nie bieli twarzy).
Jest to krem nie tylko do zadań specjalnych, zakochałam się w nim i używam codziennie! Musze jeszcze dodać, że jest wydajny, wystarczy odrobinka na pokrycie całej buzi. Mimo parafiny w składzie nie zapycha :)
Cena: ok 5zł
Dostępność: KLIK